Soczysta kaczka z selerem naciowym i przedziwne taro

November 25, 2013

Zaletą naszego oziębłego ryokanu jest jego lokalizacja w całkiem zwyczajnej dzielnicy mieszkalnej na północy Kioto, z dala od innych pensjonatów i hoteli. Rakucho znajduje się w samym środku osiedla typowych japońskich domów. Dzięki temu na wyciągnięcie ręki mamy warzywniak, biedronkę i co najważniejsze lokalną “gospodę”. Położona 100 metrów od nas izayaka przypomina maleńką, tloczną tawernę. Ciemne, drewniane wnętrze po brzegi wypełnia gwar okolicznych mieszkańców. Kiedy weszliśmy do niej pierwszy raz, od razu znaleźliśmy się pod ostrzałem skośnych spojrzeń stałych bywalców. Po długiej chwili podeszła do nas kelnerka – jak zwykle z zakłopotaniem – i niepewnie wskazała dwa ostatnie miejsca przy barze. Przez chwilę wydawało nam się, że nic tego wieczora nie zamówimy. To nie było miejsce ze zdjęciami w menu czy atrapami potraw w witrynie. Kiedy dostaliśmy kartę dań po angielsku, możecie sobie wyobrazić nasze zaskoczenie. Po raz pierwszy z przyjemnością zamówiliśmy dokładnie to, co chcieliśmy i nie mogliśmy się najeść. Porcje były stosunkowo niewielkie, ale smak bezkonkurencyjny. Warto zamówić kilka dań dla niezapomnianej degustacji. Restaurację prowadzi pieciosobowa rodzina. Rodzice są kucharzami, a dania serwują córki. Żadne z nich nie mówi ani słowa po angielsku, ale za to doskonale władają patelnią na pełnym ogniu. Tuż za ladą, na oczach zachwyconych gości. To miejsce zabralibysmy ze sobą do domu.

Leave a Comment